Ogólnie to żeby nie tracić czasu i nerwów to do belowania słomy najlepiej wyjeżdżać po dojeniu.
Tak jak tutaj, że staneła totalnie zdażyło sie raz.
Kilka bel wcześniej udało mi sie jeszcze z ręki puścić siatke i jeszcze sie złapała.
Belowane po godzinie 14 tej, pokos jak widać zdjęcie powyżej, słoma pszenżytnia sztuk 5 z hektara więc żeby uzbierać bele trzeba było troche pojeździć.
W żytniej i owsiance nie było takich problemów, prasowałem normalnie w godzinach południowych.
Ze zwykłej prasy wystarczyło bo podnieść klape, ogarnąć okruchy i tyle. Tutaj trzeba niezwiązaną bele przerzucić przez owijarke i potem na ogarnięcie maszyny godzine trzeba odliczyć