przez bobek » N, 17 czerwca 2012, 10:56
Ja też w pewnym momencie zacząłem być zwolennikiem tuczu warchlaków/produkcji tuczników. Wiadomo mniej pracy, mniejsza odpowiedzialność, ale i niestety są wady tego systemu. Duże wahania cen powodują, że raz się wychodzi na plusie, a innym razem pod kreską. Warchlaki coraz droższe, pasza również, także na pozostałe wydatki pozostaje już nie duża suma.
Poza tym dochodzi aspekt patriotyczny, przecież większość materiału do tuczu pochodzi z zagranicy, więc po jakiego grzyba mamy dorabiać zagranicznego rolnika. Chyba po to, aby za jakiś czas przyjechał do Naszego kraju i wykupił polską paszarnie i masarnie. Rolnicy narzekają na polskie prosięta, wierząc w cudowne zwierzęta z wielkich ferm, gdzie świniaki regularnie dostają antybiotyki razem z wodą. Nie ma zbytu na polskie warchlaki, to przekłada się brakiem zainteresowania w rozwój dużych mateczników.
Co z tego, że mamy wielką produkcje tuczników, jak nie rzadko trzeba brać kredyt na początek, bo samemu nie jesteśmy w stanie opłacić prosiąt oraz paszy. Odsetki to dodatkowy koszt, więc kolejny raz musimy odpisać od potencjalnego zysku pewną sumę. Ktoś powie, że można produkować na kontrakt, pewnie że można, ale wtedy jesteśmy bardzo uzależnieni od kontrahenta. Finansowo też nie jest różowo, bo niby kontrahent z racji skali ma niższe ceny, ale sam musi zarobić, także znów na kokosy nie ma liczyć.
Moim zdaniem korzystniej jest trzymać mniej macior, odchowując i tucząc uzyskane od nich prosięta. Wiadomo, że trzeba poświęcić czas, jednak jeżeli sami kontrolujemy każdy etap produkcji to wiemy co mamy, a tym samym można pewne rzeczy i ruchy przewidzieć oraz zaplanować. Dodatkowo produkując w cyklach trzytygodniowych stale mamy do zaoferowania tuczniki, a z punktu widzenia przetwórcy korzystne jest stałe zaopatrzenie. Unikamy przy tym dużych wahań cen, bo przykładowo nie trafiliśmy w odpowiedni okres cen.
Również przy cyklu zamkniętym ponosimy mniejsze ryzyko, ponieważ stajemy się bardziej niezależni. W kwestii opłacalności, jeżeli zarabia ten co produkuje prosięta oraz ten, który tuczy, to czemu samemu nie zagarnąć obydwu tych zysków do własnej kieszeni. Pozostaje kwestia żywienia, w naszym kraju nadal popularne jest żywienie na sucho, które są stosunkowo drogie, co więcej wykorzystanie paszy suchej przez zwierzęta jest gorsze. Alternatywą jest żywienie na mokro przy wykorzystaniu młóta browarnianego, serwatki, wywaru gorzelnianego, kiszonki z rozdrobnionego mokrego ziarna kukurydzy, prasowane wysłodki buraczane, odpady z produkcji warzyw, odpady z przemysłu spożywczego. Nie dość, że pasza jest chętniej zjadana, to dodatkowo ma niższe pH przez co ma lepszą strawność.
Ostatnio edytowano N, 17 czerwca 2012, 11:05 przez
sebekwolkasos, łącznie edytowano 1 raz
Powód: Ortografia, literówki
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego.